To jest wynik eksperymentu z szyciem innego gatunku stwora niż zazwyczaj.
Wzór pochodzi z książki "Przytulanki i szmacianki" , jednak mój niby buldog :)) jest ponad dwa razy większy. W zasadzie może spełniać funkję poduszko - przytulanki.
Szyłam go wczoraj wieczorem, po tym jak oderwałam od wgapiania się w przecudne zdjęcia u Grażynki http://i-tu-i-tam.blogspot.com/.
Ponieważ, jak się nie jest Napoleonem to lepiej nie robić dwóch rzeczy naraz, a ja szyłam i myślałam, to efekt był taki, że wbiłam sobie igłę maszyny w paznokieć. I w tym miejscu muszę zaznaczyć, iż jestem z siebie dumna ;))) Nie, nie z powodu roztrzepania i nieuwagi, ale z powodu zdolności do zachowania opanowania w takiej sytuacji. Zamiast się szamotać i krzyczeć, w ułamku sekundy podniosłam kółkiem igłę i palucha spod stopki maszyny wyjęłam. Następnie poraniony kawałek kończyny zapakowałam do lodu i tak przesiedziałam resztę wieczoru. Początkowo z bólu aż mnie mdliło (delikatnie rzecz ujmując) ale potem przeszło. I w tej chwili palec jest sprawny! No może odrobinę siny, ale nie ma co za dużo wymagać w takiej sytuacji.
A najbardziej już po fakcie rozśmieszyło mnie to, że pierwsze co pomyślałam zanim poczułam ból to: "cholera, tyle się naszyłam i teraz krwią zapaćkam"!
Wracając do tego nad czym tak myślałam. O tym mianowicie o tym, ile dzięki blogo-świecie można poznać fantastycznych osób, ile pięknych miejsc zobaczyć. Cały czas nie mogę się nadziwić jak niesamowicie twórcze mam blogowe kumpelki, i to w przeogromnej ilości dziedzin! Dziewczyny jesteście NIESAMOWITE :)
Ps. poza stworem uszyłam wczoraj jeszcze dwie spódnice dla siebie. Na szczęście dzisiaj jest już ciut chłodniej, więc i mój zapał do szycia nieco ostygł ;)
To takie coś wyszło super, nie ma jak własnoręcznie zrobione zabawki :)
OdpowiedzUsuńbardzo dziękuję :)
UsuńNie ostygaj Ewka ja Cię proszę, nie ostygaj bukbroń! To Ty jesteś twórcza! Kolejny strzał w dziesiątkę. Taka podusia to cymesik.
OdpowiedzUsuńJa to jestem raczej odtwórcza :))) trochę u nas zimniej, ale póki co jeszcze chce mi się szyć!
Usuńzabawny z niego gość :)
OdpowiedzUsuń:) dzięki, takie było założenie :)))
UsuńJaki jest fajniusi - ojej, jak mnie rozczula Twoje szycie;)))) na paznokcie uważaj - wiem coś o tym:-(
OdpowiedzUsuńMoja przygoda paznokciowa przy Twojej, to pikuś. Ja się też rozczulam nad sobą, jak już widzę efekty tego szycia ;)))
UsuńCo za słodziak!
OdpowiedzUsuńMoja mama pracowała w fabryce mebli i tam co chwila ktos sobie palce maszyną przyszywał! ona tez! ja tylko raz i to tak brzegowo- ale ból znam... uważaj! no ale jestes usprawiedliwona w gapiostwie, bo mysli zewszechmiar pozytywne miałas! a "buldog" słodki.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Dzięki! szycie to jest jednak wbrew pozorom niebezpieczne zajęcia.
UsuńBuldog idealny! Znając Ciebie to za chwilę będziesz mistrzynią wszystkich ras:D Więc chroń paluszki! Ja sobie przyszłym palucha, jak byłam mała i uczyłam się szyć na maszynie, która zresztą teraz u mnie stacjonuje:) Wybaczyłam jej ten nietakt i chętnie razem dziergamy:) Lekcja na całe życie, to był mój pierwszy i jedyny wypadek przy pracy. Niestety zwykłe igły cały czas polują na moje paluszki i nieodpuszczają :(((
OdpowiedzUsuńJa miałam pierwszy raz taki przypadek, ale teraz już na pewno będę uważać! dzięki, chyba jeszcze popróbuję ze stworami z tej książki :)
UsuńPiękne spodenki mu dałaś :) Współczuję wypadku z igłą, to jeden z moich głównych strachów, gdy siadam do maszyny.
OdpowiedzUsuń