Strony

poniedziałek, 3 listopada 2014

Stojak na nici i Łucznik 466

Szyję korzystając z dużych przemysłowych szpul nici, które kupuję w hurtowni za ...ok. 3 zł za sztukę.
Jednak szycie z użyciem tych dużych szpul jest często kłopotliwe i wymaga poprowadzenia nici ze szpulki na wysokość uchwytu w maszynie. Chciałam taki stojak najzwyczajniej kupić, ale po pierwsze miałam kłopot ze znalezieniem takiego, a jak już się znalazł to cena mnie nie zachwyciła - ponad 40 zł z kosztem przesyłki. Więc poszłam do Jysku, kupiłam stojak do papierowych ręczników za całe 5 zł :) przypięłam u góry spinacz do papieru i proszę mam super stojak! Mam nadzieję, że mój pomysł przyda jeszcze komuś :)

Teraz druga sprawa.
Zapomnieć, że się ma maszynę to już szczyt burżujstwa, prawda?
Ostatnio czytając posty Aty o reanimacji jej Łucznika 466 zaczęłam się zastanawiać, gdzie jest moja Łusia, którą trzy lata temu dostałam od mamy i dzięki której w ogóle wróciłam do szycia po wieloletniej przerwie.
Okazało się, że stała dokładnie tam gdzie ją dwa lata temu upchnęłam, czyli w najgłębszym zakamarku pralni. W pierwszym odruchu pomyślałam, że po co ma tak bezużytecznie stać, odsprzedam ją komuś. Jednak szkoda mi się jej zrobiło, bo teraz stanowi już pamiątkę po mamie. Tak z sentymentu ją włączyłam i zaczęłam na niej szyć. I wiecie co? Fantastycznie sobie radzi z każdym rodzajem tkaniny :)
Łusia może i ma tylko dwa ściegi ale za to szyje mi wszystkie tkaniny i pięknie pikuje.  Łuczniku naszyłam już w ciągu ostatnich dni naprawdę sporo ciuchów i różnych drobiazgów:


I wiecie co? Coraz bardziej jestem przekonana o tym, że jeżeli ktoś zaczyna dopiero przygodę z szyciem to taki stary Łucznik będzie w sam raz. Trzeba tylko takie odszukane w domu (swoim, albo babci albo jakiejś ciotki) cacko oddać na chwilę do mechanika, żeby wyczyścił i wyregulował a potem szyć, szyć, szyć :)

29 komentarzy:

  1. Ja po prostu zakładam szpulkę od zużytej nici na maszynę i na tą szpulkę dużą szpulę nici przemysłowych :) Na razie działa :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja coś musiałam robić nie tak z tymi małymi szpulkami w środku, bo ta duża się bujała nie obracała :)))

      Usuń
    2. Może to kwestia wielkości/ szerokości szpulki wewnętrznej. Ja próbowałam z kilkoma i teraz mam jedną dyżurną :) Co do maszyn- ja uczyłam się szyć na starym singierze ze stolikiem bez silnika- szyje wszystko, ale niestety mało mobilny jest, więc został w moim domu rodzinnym :) Potem kupiłam starego Łucznika przez allegro i niestety nie dogadaliśmy się. Może powinnam go po prostu oddać do regulacji, ale wtedy o tym nie pomyślałam, maszynę przekazałam dalej i kupiłam w miarę prostego Brothera, którego kocham niezmiennie od 5 lat ;)

      Usuń
  2. Twoje kosmetyczki coraz piękniejsze!

    OdpowiedzUsuń
  3. Racja, mnie wystarczy moja sędziwa Singerka, ma jeden ścieg i też mi starcza:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. i można? można! tylko ja jestem taka durna pinda i się nadałam nabrać na reklamy, że nowoczesna maszyna co cud, miód! i tak najlepiej szyje mi się na antykach!

      Usuń
  4. Ewa nie wiem czy wiesz ,ale ten typ łucznika to taka mała "przemysłówka".Metalowe ( nie do ruszenia elementy) szeroka mocna stopka ( taka co to niejednemu materiałowi da rade), porządny docisk , super prosta w obsłudze regulacja transportera.Czego chcieć więcej.. . ? Systematyczne czyszczenie plus regularne oliwienie i można spokojnie szyć po 23 ..sąsiedzi śpią spokojnie :-) Pod Twoim stwierdzeniem ,że producenci maszyn robią nas najzwyczajniej w " konia " dwoma rękami ( plus jeszcze dwie nogi dorzucę) się podpisuje.Po mojej Genowefie 466 tylko przemysłowa Juki nadawała się do szycia wszystko inne posłużyło córce do zszywania scrapek, bo tylko do tego się nadaje.Pomysł z stojakiem rewelacja...opatentuj i zbieraj kase.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żebyś wiedziała, że Łuśka jest cichuteńka! (necchi zresztą też) na zasmarkanym żuku w nocy już nic nie uszyję! właśnie mi kiedyś mój mechanik mówił, że ten model łucznika może zastępować przemysłówkę, ale myślałam, że trochę przesadza :))) ja sama nigdy nie miałam do czynienia z przemysłówką. Za to ostatnio szyjąc firanki na Łusi właśnie odważyłam się wcisnęłam regulator obrotów do oporu i szczęka mi opadła jak ta maszyna potrafi zasuwać! Ja na maszynach szyję z reguły wolniutko, bo najczęściej szyję jakieś drobiny. Mnie najbardziej wkurza to, że w tych współczesnych maszynach wydaje się naprawdę mnóstwa kasy i właściwie nie wiadomo za co?

      Usuń
  5. To ja pomysł, ze stojakiem kradnę prze opatentowaniem! Rewelacja! Ja do tej pory się męczyłam, kiedyś znalazłam stojak w sklepie stacjonarnym, ale okazał się drogi i jakoś nie przemówił do mnie.
    Kwestia maszyn .... chyba jest tak jak z aparatami, dorzucają gadżety, których nikt nie używa, ale są wytłumaczeniem dla ceny. Jak wiesz, ja też szyję dziwaczne tkaniny i filc na starej maminej unrowskiej maszynie. A nowa ma 360 wzorów ;D
    ps. kosmetyczki super!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo proszę, pomysł właśnie do wykorzystania :) Twoja maszyna unrowska jest cudna!
      Te nowe maszyny ( a szyłam ostatnio na kilku moich koleżanek, w tym na dwóch tych mega -drogaśnych janomkach ) są jakieś takie delikatne. I zdaje się, że producenci doskonale zdają sobie z tego sprawę, wystarczy tylko dokładnie przeczytać warunki gwarancji. A tam: tego nie wolno, tamtego nie wolno. Najlepiej maszynę postawić do podziwiania i nie zawracać serwisowi d... jakimiś reklamacjami ;)

      Usuń
  6. Wspaniałe kosmetyczki :) A jeśli chodzi o maszynę, to ja korzystam głównie z tych dwóch ściegów, a o reszcie przypominam sobie z rzadka. Jak już koniecznie, na siłę, chcę coś wmodzić ;P Dzisiaj, na jednej z fejsbukowych grup, pewna dziewczyna zapytała co na początek jest potrzebne, żeby zacząć zabawę z maszyną. I usłyszała takie rady, że na początek to nożyce Fiskars, a jak nóż krążkowy to tylko Olfa. Zatem nie wiem, czy do kogoś trafi argument, że na początek prosta maszyna w zupełności wystarczy. To trzeba chyba trochę poszyć, żeby takie rzeczy docenić i zrozumieć ;P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję :)
      Co do porad, to chyba się taka moda zrobiła, że trzeba mieć wszystko z najwyższej półki, bo inaczej z szycia nici ;)
      Ja najwięcej rzeczy sobie i koleżankom w licealno - studenckich czasach naszyłam też na takim w miarę prostym łuczniku (to był jakiś nietypowy model) mającym może z cztery różne ściegi. Łucznika 466 poznałam właśnie trzy lata temu, kiedy mama mi go dała. I też w sumie od początku kombinowałam jakby tu kupić taką super wypasioną maszynę, która sprawi, że będę tylko same cudne rzeczy szyła :))) w pełni się z Tobą zgadzam, że pewne rzeczy docenia się dopiero po jakimś czasie szycia.

      Usuń
    2. U mnie to było tak, że dostałam starego Łucznika, nawet nie pamiętam jaki to był model, i ścieg od góry wyglądał dobrze, a od dołu okrutnie pętelkował. Nie miałam wówczas kogo się poradzić, maszynę dostałam po nieżyjącej osobie, która także dawno jej nie używała, no i nikt nie mógł mi pomóc. A ja, idąc na łatwiznę, kupiłam sobie gotową, nową maszynę. Kompletnie się na tym nie znałam, i łatwiej było mi ogarnąć nową rzecz z instrukcą obsługi, której na dzień dobry nie trzeba naprawiać. Za to szyję na niej do dziś i jestem bardzo z niej zadowolona :)

      Usuń
    3. Super, że udało Ci się kupić taką z której jesteś do dziś zadowolona :) Ja swoją pierwszą maszynę też kupiłam nową (ponad dwadzieścia lat temu!) i też długo na niej szyłam. Z szyciem to jest też tak, że czasami kończy się na chęciach :)) Tak jak u mnie z pikowaniem. Bardzo bym chciała, ale talentu do tego doszukać się nie mogę. A ćwiczyłam trochę i guzik. Próbowałam nawet na maszynie dedykowanej do quiltów mojej kumpelki, ale efekty też były mizerne :D A do pikowania lekko krzywymi liniami wystarczą mi te emerytki co mam. Chociaż do takiego ślicznego pikowania też byłyby super.

      Usuń
  7. Moja mama ma chyba ten sam model! Ale nie odda mi go hehe:)
    Długo nie szyła więc na urodziny kupiłam jej nowego łucznika, bo tam są ściegi owerlokowe i różne itd....usiadła przy nim raz... i oczywiście poszła odkurzyć swoją starą maszynę! Nową oddała mi - dzięki czemu nauczyłam się szyć - a że nie mam porównania to na razie mi starczało :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To też świadczy na korzyść starych modeli :) Może ja mam jakiś dodatkowy gen zachwytu na takimi vintagowymi maszynami? Ciekawe czy gdybym też szyłam tylko na współczesnych maszynach wszystko by mi w nich pasowało? Najważniejsze, że Twoja maszyna spełniła swoje zadanie :)

      Usuń
  8. Ja tam po wieloletnim szyciu na łuczniku 451 nie mam do niego żadnych sentymentów, ani on ładnie nie szył, ani nie lubił zgrubień a huczał tak, że umarły by z grobu powstał. Mój ojciec troskliwie się nim zajmował, a to żelastwo i tak wciąż sprawiało kłopoty. Mam go nadal, ale zupełnie nie mam potrzeby nawet żeby zajrzeć do środka. Zdecydowanie wolę swoje nowsze maszyny, w niczym mnie nie ograniczają a każda uszyje wszystko, czego od niej zażądam. Musi, bo inaczej zaliczyłaby wypad ;))))))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz najwidoczniej więcej szczęścia do maszyn :) a co do łuczników, to najfajniejszy jest podobno ten model 466 z bębenkiem wkładanym z lewej strony a nie od przodu jak w 451. Myślę, że to jest też kwestia szczęścia do mechanika, czy da radę dobrze takiego łucznika wyregulować czy nie. W moim pamiętam, że był wymieniony regulator naprężenia nici. Ale na takim 451 też bym spróbowała poszyć :)

      Usuń
  9. Ja mam Łucznika starego i marzenie, ze w końcu nauczę się szyć :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) miejmy nadzieję, że marzenie w końcu się spełni. Ja się nauczyłam szyć jako nastoletnia smarkula, kombinując i przerabiając, potem uczyłam się na Burdzie ( ale to było dwadzieścia parę lat temu :))) a teraz z lenistwa szyję najprostsze ciuchu :)) już mi się nie chce kombinować. Ma się wszystko trzymać razem i w miarę dobrze wyglądać! Chociaż ostatnio uszyłam bluzinę z tak paskudnej dzianiny, że dostałam od rodziny zakaz pokazywania się w niej publicznie :D

      Usuń
  10. Ja mam pytanie z innej beczki odnośnie silvercrest... czy u Ciebie też wysuwało się w bok pudełko na wyposażenie? jeszcze nie zaczęłam szyć a zauważyłam,że lekkie przesunięcie palcami po nim powoduje jego wysunięcie o kilka mm tak jest we wszystkich?czy tylko mi się to trafiło? pytam jako zielona w szyciu to moja pierwsza maszyna. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tym moim też tak było i była to jedna z wielu cech, które mnie w bardzo szybkim tempie zniechęciły ( oprócz problemów z samym szyciem oczywiście). Ten pierwszy model był chyba bardziej udany.

      Usuń
    2. Więc nie ma co wymieniać skoro one tak mają, w sumie to podczas prób szycia nic się nie działo i jestem szczęśliwa,że nawlekłam na maszynę nić i zrobiłam kilka ściegów próbnych :D testowanie i nauka trwa :)

      Usuń
  11. Suuper stojak na nici wymyslilas :) Jezeli u Ciebie sa takie nici po 3 zl to ja chyba zrobie zamowienie :))) Ja stawiam taka szpulke za maszyna i jakos tak mi tak dobrze :) Maszyna Super !!! Ja mam nowa maszyne nie za jakies tysiace i jedynie moge narzekac na zarowke co mi sie pali ,a tak to idzie poki co ,odpukac w niemalowane :))) Milego Dnia Ci Zycze :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Dzięki śliczne :) nici do szycia kupuję w Hurtowni Grażka. Super, że jesteś zadowolona ze swoje maszyny :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Pomysł ze stojakiem na nici świetny. Kupuję i za pozwoleniem podam dalej. Co do maszyny, to takie stare są niezniszczalne. Tam nie pakowali plastików więc i trwałość była przyzwoita i waga powodowała, że po stole nie skakały podczas szycia. Ja mojej nie oddam za żadne skarby. Jak widzę ceny na poziomie 100 zł to stwierdzam, że ludzie nie wiedzą co sprzedają.

    OdpowiedzUsuń

Cieszę się, że mnie odwiedziłeś. Miło mi będzie, jeśli zostawisz komentarz :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...