Dzisiaj uszyłam sobie słonika :)
Słonik powstał ze starych spodni mojego męża.
Leżały sobie te portki na górze materiałów i czekały na pocięcie. I dzisiaj się doczekały.
Złapałam, szczególnie się im nie przyglądąc, pociachałam i zadowolona zaczęłam szyć.
W pewnym momencie spojrzałam na kanapę z materiałami i dopiero wtedy zorientowałam się, że tam były dwie pary spodni, ale tylko jedna do pociachania, druga jak najbardziej dobra i w użyciu .
Cóż trzeba było zebrać się w sobie i sprawdzić co pocięłam w euforii twórczej :)))
Na szczęście oberwało się starym portkom.
Oczywiście nie będę wspominała o bezsensowności próśb kierowanych do rodzinki: tutaj proszę nic mi nie kłaść ;) Może jak faktycznie kiedyś komuś coś przytnę lub wytnę przez przypadek, to zaczną słuchać starej matki i żony!
A tutaj słonik pozuje z przepięknym kotem stworzonym przez Goyę Rose której prace uwielbiam, wszystkie, bez wyjątku :)
A tutaj o słoniu z Bajek Babci Pimpusiowej Andrzeja Waligórskiego :)
"Prosiła glizda słonia raz w nietrzeźwym stanie:
- Strasznie mnie plecy swędzą, podrap mnie kochanie.
Słoń podrapał i ryknął śmiechem jak armała:
- Stara, co się wygłupiasz, coś taka plaskata?"
Ale klawy słoń! Ale dlaczego fotografuję się z takim brzydkim kotem :p
OdpowiedzUsuńEwa a ja uwielbiam Twoje prace, wszystkie bez wyjątku ♥
:*
Kot jest piękny!!! :) dzięki :)
UsuńSłoń jest stylowy, wierszyk mnie powalił:D
OdpowiedzUsuńDzięki, wszystkie teksty Waligórskiego są powalające :)
UsuńSłonik przecudny, ale to pociachanie to mnie do rozpuku doprowadziło,ale by się właściciel portek zdziwił:))) No i cudny wierszyk:)))))
OdpowiedzUsuńdzięki :) ja uwielbiam twórczość A.Waligórskiego :)
OdpowiedzUsuń