Młodzi nie wiedzą co stracili ;)
A pamiętacie historyki z tych gum? I to wymienianie się?
Ja z sympatii i sentymentu używam m.in. tych historyjek na zajęciach. Historyjki uczą myślenia
przyczynowo-skutkowego. Aby ułożyć obrazki w poprawnej kolejności dziecko musi:
porównywać, analizować, wnioskować. Musi dostrzec szczegóły występujące na
poszczególnych obrazkach, porównać je, określić, czy są takie same, różne, czy
podobne a to uczy spostrzegawczości. I jest to też bardzo dobry temat do
rozmowy, a jak powszechnie wiadomo akurat w trakcie ćwiczeń dzieci zbyt rozmowne
nie są ;) Z roku na rok obserwuję też
coraz większe trudności dzieci (młodzieży/dorosłych także) w budowaniu zdań i dłuższych
wypowiedzi. Dlatego odpowiadając na pytania i samodzielnie opowiadając o tym,
co wydarzyło się w całej historyjce, dzieciaki rozwijają mowę i wzbogacają
zasób słownictwa. Ćwiczenia z historyjkami obrazkowymi w roli głównej mają
także wpływ na rozwój wyobraźni.
Polecam i życzę udanej zabawy z Waszymi dzieciakami :)
A to miejsce gdzie można ich znaleźć znacznie więcej:
http://bajkidladzieci.13tka.com/historyjki-obrazkowe.php?page=index
Uwielbiałam te gumy i smaki z dzieciństwa, jak wtedy smakowała oranżada, cukierki kapitańskie. Ja miałam cały klaser i muszę go poszukać u rodziców, może gdzieś się ukrył przed śmietnikiem, bo tata i siostra jakoś nie mają sentymentu a szkoda czasem takich perełek i skarbów dzieciństwa.
OdpowiedzUsuń;)
O matko!!! jakby się udało znaleźć to koniecznie musisz się pochwalić :) moich zbiorów już dawno nie ma, zajęło się nimi młodsze rodzeństwo :) te smaki z dzieciństwa to jest coś niesamowitego. Ciekawe czy dzisiejsze dzieciaki też będą miały takie wspomnienia?
UsuńO ja pamiętam bardzo dobrze te gumy. Ten smak pozostanie niezapomniany. I historyjki obrazkowe również.
OdpowiedzUsuńjeszcze się zbierało papierki po czekoladach :)
UsuńMmmm:)))) Przypomniałaś... i jeszcze gumy Turbo, tylko tam już bez historyjek tylko samochody:)
OdpowiedzUsuńTurbo to już bardziej u mojego młodszego rodzeństwa królowało, ale też pamiętam :D
UsuńJa pamiętam, smak nie do zapomnienia :)
OdpowiedzUsuńciekawe, co powodowało, że tak pamiętamy ten smak? ale był boooski :D
UsuńGum do żucia nie lubiłam, bo za szybko traciły ten bossski smak.
OdpowiedzUsuńLudzie zaczynają porozumiewać się skrótowcami i monosylabami - jak w esemesach. Za chwilę będą pokazywać sobie karteczki z obrazkami nie po to, by rozwijać mowę, ale po to, aby w ogóle się porozumieć.
Ja lubiłam tylko donaldy właśnie, dziś gum do żucia nie cierpię, a w dzieciństwie mogłam donaldy mamlać na okrągło :D.
UsuńCo do mówienia, to zaczyna przypominać jakąś epidemię. Mali i trochę więksi, kiedy mają powiedzieć kilka sensownych zdań złożonych męczą się okrutnie!
Gumy pamiętam i nawet zbierałam te papierki, ale nie pamiętam żadnej historyjki.
OdpowiedzUsuńPrawda język ubożeje, mamy przecież emotikony do wyrażenia uczuć, a piktogramy zamiast opisów.....
Mnemo, a ja jakimś cudem zapamiętałam te historyjki, może ze względu na specyficzne poczucie humoru? albo na te intensywne kolory? Nie wiem, ale pamięta je doskonale :D
UsuńJęzyk ubożeje i to bardzo, niestety.
I ja pamiętam - smak nie do zapomnienia, balony ogromne, potrafiły przykleić się do grzywki:) Robiliśmy zawody kto nadmucha większego:) Historyjki zbierałam - jak wszyscy.
OdpowiedzUsuńWłaśnie! te balony przylepione do całej twarzy! i to odklejanie później - coś niesamowitego!
Usuń:-) Pamiętam! Też zbierałam :-)
OdpowiedzUsuńWitaj w klubie donaldozbieraczy!
UsuńSmak i ten zapach, który do dziś pamiętam. Z żadnej gumy później nie można było robić tak wspaniałych balonów. Każdy zbierał historyjki. To były czasy! Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńtak, takie balony już się nie powtórzą! czasy były bardzo fajne mimo wszystko, przynajmniej dla dzieci.
UsuńJak nic pamiętam! Oczywiście zbierałam i się wymieniałam, i jak pisze Ondrasza zawody w dmuchaniu balonów :D Myśmy się jeszcze bawiły w układanie opowieści. Wpierw na kartonikach rysowałyśmy jakieś obrazki, pisały słowa. Później losowanie kilku kartoników lub wykładanie na bieżąco. I z tego co się miało lub po kolei wykładając katy trzeba było opowiedzieć spójną historyjkę. Ile śmiechu było! Szkoda, że nikt tego nie spisywał :))))
OdpowiedzUsuńTo u Ciebie przybrało bardzo rozbudowaną i edukacyjną :) formę. Myśmy tylko zbierały i się wymieniała!
UsuńWspaniałej, najsmaczniejsze donaldów kupowane w pewexie, masz rację te historyjki mają morał:) uwielbiałam je, dziękuję z linku chętnie skorzystam! udanego dnia!
OdpowiedzUsuńJa te historyjki uwielbiam! dużo lepiej mi się na nich pracuje niż na takich logopedycznych z Harmonii. Te gumy to był taki smak zachodu i luksusu :)
Usuńpewnie że pamiętamy :D
OdpowiedzUsuńJest nas coraz więcej!
UsuńOh! Nawet kiedyś ukradłam ze sklepu, a raczej "wzięłam sobie, bo leżały" ;-)
OdpowiedzUsuńChyba każdy dzieciak miał na koncie taki drobny incydent ;))
UsuńJasne, że pamiętamy. W niektórych sklepach można je kupić do tej pory np. w Siedlcach. Niestety po tylu latach ich smaczek troszkę rozczarowuje :/
OdpowiedzUsuńA historyjki też w nich są? :)
UsuńNo jasne;) A wyżute donaldy służyły w zabawach jako spoiwo i na 100 różnych sposobów;)
OdpowiedzUsuńZ dodatkowych zastosowań pamiętam, że chłopcy robili nich takie "obrzydliwki" do strzelania :)))
UsuńJa też zbierałam te historyjki! ...może bym je gdzieś jeszcze zachomikowane w starych zeszytach znalazła....???
OdpowiedzUsuńToż to byłby bardzo cenny skarb! Daj koniecznie znać, czy udało się je odnaleźć :)
Usuńno jasne, że pamiętam:) super, że podałaś linka do tych historyjek:)
OdpowiedzUsuńOj pamiętam, pamiętam ;)
OdpowiedzUsuńAle pomysł! Nie wpadłabym...
OdpowiedzUsuńA gumę pamiętam (historyjki też) - kiedyś to był rarytas, luksus! ;-)