Nie potrafię stwierdzić, czy zakochałam się w ilustracjach Jana Marcina Szancera ze względu na ich piękno, czy dlatego, że książki z jego ilustracjami dostawałam od mojego Dziadka - mojego dobrego ducha.
Pamiętam, że jako bardzo mała dziewczynka uwielbiałam słuchać książek czytanych przez Dziadka. Ilustracje oglądane w książkach były pomostem między rzeczywistością a światem pełnym magii.
Jednego jestem pewna. Mój Dziadek zaraził mnie miłością do książek i samodzielnego myślenia. Rozmawiając z dzieciakiem, jakim wtedy byłam, pytał zawsze: co o tym myślisz?
Dzisiaj jestem przekonana, że o wartości naszego życia nie stanowi to, co osiągnęliśmy w sferze materialnej, ale to jakich ludzi spotykamy na swojej drodze i czego nas te spotkania uczą.
Już jako matka starałam się odbudować dla Edytki biblioteczkę wydawnictw z ilustracjami JM Szancera.
Mamy nowe wydanie wierszy Brzechwy:
a antykwarycznych perełek udało mi się zdobyć:
Niewątpliwie miłość do Ballad Mickiewicza zawdzięczam właśnie Szancerowi
I najwspanialsze wspomnie z dzieciństwa"
To
tylko maleńki wycinek twórczości tego niezwykłego człowieka.
Jan
Marcin Szancer (ur. 12 listopada 1902 w Krakowie - zm. 21 marca 1973)
Malarz,
grafik, rysownik, ilustrator, scenograf teatralny, filmowy i telewizyjny,
aktor, felietonista, satyryk, pedagog, profesor warszawskiej Akademii Sztuk
Pięknych, kierownik artystyczny Państwowego Instytutu Wydawniczego, pierwszy
szef artystyczny Telewizji Polskiej, współtwórca tygodników dla dzieci:
"Przygoda" i "Świerszczyk", znawca teatru, muzyki,
literatury. Znakomity ilustrator książek dla dzieci.
Jan
Marcin Szancer jest autorem ilustracji do ponad 240 książek, m.in. do:
-
"Akademii Pana Kleksa",
-
"O Janku, co psom szył buty",
-
"Pinokio",
-
"Pan kotek był chory",
-
"O krasnoludkach i sierotce Marysi",
-
"Brzechwa dzieciom",
-
"Lokomotywa",
-
"Rzepka",
-
"Ptasie radio",
-
"Dziadek do orzechów",
-
"Baśnie" Hans'a Christian'a Andersen'a.
Ukończył
Akademię Sztuk Pięknych i Wyższą Szkołę Dramatyczną w Krakowie. Od 1 maja 1945,
kiedy to ukazał się pierwszy numer pisma "Świerszczyk", był jego
kierownikiem artystycznym i twórcą ilustracji na okładkach. Dla dorosłych
ilustrował bajki i satyry Ignacego Krasickiego, "Pana Tadeusza" Adama
Mickiewicza, "Trylogię" Henryka Sienkiewicza oraz książki Edmunda
Amicisa, Carlo Collodiego, Cervantesa, Haška, Edith Nesbit, Aleksandra
Puszkina, Jonathan'a Swifta, Mark'a Twaina.
Najstarsza
ze zilustrowanych przez niego książek to "Nasze miasto" - czytanka
polska dla uczniów II klasy szkół powszechnych, wydana we Lwowie w roku 1935.
Dysponował
nieograniczoną wyobraźnią. Jego ilustracje bawią, uczą, wywołują pasję
poznawania świata, budują wizję zaczarowanego świata wyobraźni. Świat, który
proponuje dzieciom, jest światem baśniowym, fantastycznym, z olbrzymią ilością
elementów rzeczywistości.
Pamiętam, pamiętam. Tak bardzo lubiłam jak mi czytała babcia. Kilka lat później czytałam sobie sama. Uwielbiałam ilustrację, które są naprawdę piękne :) fascynowała mnie postać Bzowej babuleńki, takiej uroczej :) Nie lubiłam Królewny na ziarnku grochu ;)Bardzo dbałam o swoje książki. Tak zostało mi do dziś, książki to wielki skarb :)ostatnio Mój tata podarował mi swoje książki z dzieciństwa :) Pozdrawiam ciepło
OdpowiedzUsuńJa uwielbiałam "Baśnie" Andersena, "Ballady" Mickiewicza (może dziwne u dzieciaka, ale to właśnie Dziadka zasługa :)) i Sierotkę Marysię. Nie przekonałam się nigdy do Pana Kleksa. "Pinokia" się bałam ;))
OdpowiedzUsuńZa to teraz uwielbiam "Od baśni do baśni".
no mało się nie rozpłakałam ze wzruszenia! te ilustracje! całe moje dzieciństwo! moimi faworytami były: brzechwa dzieciom i baśnie andersena:) a pan kleks mnie fascynował, ale wersja filmowa, piotr fronczewski był rewelacyjny w tej roli! dzięki za wspomnienia!
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że te ilustracje nie tylko dla mnie są tak ważne i wywołują wzruszenie :) Niesamowite jest to, jaki ogrom uczuć pojawia się podczas ich oglądania - są magiczne!
UsuńSuper takie wspomnienia..no bo kto nie zna Twórczości....Ilustracje są piękne :)
OdpowiedzUsuńpamiętam te ilustracje! Konopnicką o Marysi i baśnie Andersena nawet sobie zabrałam z rodzinnego domu i dziecom czytam :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńjejku, sto lat nie widziałam tych ilustracji...! te same "Baśnie" Andersena mam do dziś, a z moich dziecięcych lat zapamniętałam "Przez różową szybkę" Ewy Szelburg-Zarembiny, ilustrowaną właśnie przez pana Marcina... piękne bajki,, ! rozczuliłam się , kurczę :-)
OdpowiedzUsuńHej! Wzięłam kilka ilustracji Sznacera na swojego bloga www.moonriverjournal.blogspot.com Zlinkowałam Ciebie. Przepraszam, że nie zapytałam wcześniej, mam nadzieję, że się nie pogniewasz :)
OdpowiedzUsuńmam też to wydanie wierszy brzechwy... powrot do dziecinstwa
OdpowiedzUsuńNapisałam komentarz i mi goszlag trafił. Uwielbiam te książki ,mam je do dziś ,zresztą ze względu na ilustracje. To wydanie Baśni Andersena ,wierszy Brzechwy,Pinokia, a do tego jeszcze "O krasnoludkach i sierotce Marysii,"Akademię Pana Kleksa" i parę innych . A pamiętasz takie książki jak " bracia Lwie Serce "A. Lindgren, " Serce" de Amicisa, czy "Na skrzydłach północnej wichury" Macdonalda?? Uwielbiam te książki i strzegę ich jak oka. Chyba żadne współczesne im nie dorównują. Brakuje im tej "dorosłości", która powodowała ,że czytało je się z wypiekami,jakby uchylało się okno do tajemniczego świata. Dzisiejsze książki dla dzieci epatują kolorami ,ale brak im tek książkowej" czarowności". :)) to świetny post
OdpowiedzUsuńtak, te ilustracje sa przepiekne, zachwycalam sie nimi jako dziecko i zachwycam sie nimi po dzis dzien
OdpowiedzUsuń