Kilka dni temu wyglądałam dokładnie tak jak Gollum na tym zdjęciu.
Tylko, że ja wgapiałam się w monitor komputera i w to zdjęcie na forum e-krawiectwo
I współodczuwałam z Gollumciem jego pragnienie posiadania. Mnie też ono oślepiło i ograniczyło zdrowy rozsądek. Musiałam ją mieć. Necchi Supernovą. Dlatego, że kocham stare maszyny do szycia. Dlatego, że ta ma mnóstwo ozdobnych ściegów. Właściciel wyraźnie napisał, że nie nie potrafi jej włączyć!!!???, nie wie jak, nie próbuje i nie jest w stanie powiedzieć czy działa. Kupiłam ją poza Allegro bo i tak nikt nie licytował
( to nadal nie przywróciło zdrowego rozsądku) a ja chciałam ją mieć już, natychmiast - "mój skarb".
Nawet opracowałam z moją klientką pracującą w Warszawie plan sprowadzenie jej jak najszybciej do Łodzi ( kolega klientki był akurat w W-wie i mógłby ją odebrać i przywieźć w niedzielę :))) ewentualnie ona sama mogła przecież ją zabrać i przywieźć ( prawie 30 kg! :))) przecież i tak jeździ do Warszawy.
Na szczęście mój mąż zdrowego rozsądku nie stracił, zapytał tylko czy moja klienta przypomina NRD-wską kulomiotkę. Ponieważ nie przypomina, za to jest bardzo ładną, szczupłą kobietą, mąż mój zasugerował skorzystanie z usług kuriera i pozostawienie w spokoju człowieka (kolegi klientki), który mógłby ją przywieźć przy okazji. Jak to świetnie zdefiniował: no tak, przecież każdy marzy o tym, żeby wracając do domu w niedzielę taszczyć tonę żelastwa dla obcej baby :)))
Kurier dzisiaj przywiózł mój skarb i po podłączeniu do prądu okazało się, że zamiast skarbu mam złom za 270 zł. Nie działa. Pretensji mieć nie mogę, bo przecież napisane było jasno, że uruchamiana nie była.
Za to dziwi mnie to, że z prawie czterema dychami na karku tak dałam ponieść się emocjom. Cóż, zawsze musi być ten pierwszy raz. Przynajmniej teraz jeszcze lepiej wiem co czuł Gollum :)))
A tak wyglądałam już po próbie uruchomienie mojego skarbu ;)))
Bo gdyby to stało się trzy lata temu to pikuś, ale obecnie porządnie nadszarpnęłam budżet domowy na spełnienie własnych zachcianek.
Ps. Jutro za to napiszę jakie fantastyczne rzeczy dostałam od fantastycznych kobiet: Hany i Złotego Kota :)
Eduszka, szukaj mądrego, na pewno naprawi! Nie wierzę, że nie. Są jeszcze takie złote rączki na świecie. Poguglaj, a znajdziesz.
OdpowiedzUsuńZnaczy listkowy był. To super, że się sprawił.
mój mąż już dzisiaj próbował, a jak on się poddał to nadzieje marne :((( o pięknym prezencie od Ciebie napisze jutro, jak będę mogła zrobić zdjęcia :)
Usuńpotwierdzam, szukaj wariata-pasjonata, są tacy, może on da radę naprawić:-) proponuję pytać w antykwariatach z takimi starociami, oni znają te "złote rączki" :-) życzę powodzenia w poszukiwaniach :-)
OdpowiedzUsuńja mam takiego cudownego mechanika, dobrego, mądrego człowieka. Może on coś pomoże, chociaż jak mój mąż się poddał, to tak jak pisałam cieniuchno to widzę :(( ale dzięki dziewczyny za wsparcie.
UsuńTeż mi się wydaję, że jak jej nie brakuje silnika, to musi istnieć możliwość jej naprawy. Może w jakimś punkcie napraw?? Czasem są jeszcze takie staru punkty i starzy fachowcy....
OdpowiedzUsuńTo jest bardzo rzadko pojawiająca się w Polsce maszyna, stąd też dostałam takiej chęci na nią, bo niezwykła! i faktycznie jest jakoś tam inna elektrycznie :((( zobaczymy jutro albo za dwa dni jak ją mechanik zobaczy. Trzymajcie za nią kciuki.
UsuńWe Wrocławiu maszyny naprawia pan Jacek - zwany przez mieszkańców "czarodziej maszyn". Zadzwoń do niego, zapytaj czy by sobie poradził z takim sprzętem, jeśli tak - możemy coś pokombinować w kwestii transportu :) Mój szwagier często bywa w Łodzi i czasem u nas we Wrocławiu, więc możemy zadziałać :)
OdpowiedzUsuńTu namiary na pana Jacka: http://maszynydoszycia.wroclaw.pl/
Dzięki :)**** jak mój mechanik nic nie wymyśli to się zgłoszę na 100% do Pana Jacka!
Usuń