czerwiec 2012, mój pierwszy szmaciak:
to jest królik tildowy, gdyby były jakieś problemy z rozpoznaniem ;)))
Króliczka dzisiaj dokończona:
Torbiszon króliczki, ręcznie malowany :)
Królika wymyśliłam sama, torba to także mój autorski projekt :)
Różnice da się zauważyć, prawda?
Gdyby ktoś miał ochotę uszyć zająca, poniżej wykrój :)
Miłego szycia :)
Slicznie wyszedl Ci kroliczek :) Suuper torebeczka :) Poczatki bywaja rozne :):) Ja dzisiaj skonczylam swoja pierwsza Tilde :)Zapraszam :) Przy okazji zobaczysz moje dzisiejsze slonko ,ktorym sie dziele :):) Milego wieczorka Ci zycze :) Pozdrawiam Agnieszka
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję.Cieszę się, że Ci się podoba.
OdpowiedzUsuńI królica i torebka są świetne. :D
OdpowiedzUsuńKrateczkowa sukienka <3
Pozdrawiam Zuza
Bardzo dziękuję, w imieniu królisi również :)
Usuńgdybym dwie normalne ręce do szycia miała to bym spróbowała :)
OdpowiedzUsuńto tak jak ja z decoupagiem :))
UsuńJak to mówią: "praktyka czyni mistrza." Jeszcze nikt pierwszego projektu nie zrobił idealnie,nawet sam mistrz :))). Mnie się podoba.
OdpowiedzUsuńMnie to po prostu śmieszy, jak patrzę na te moje bidy początkowe :))
UsuńDzięki!
Ta torebka;) A właścicielka;)
OdpowiedzUsuńSam szyk i styl ;))) chyba sobie zrobię taką samą dla siebie, tylko większą ;))))
UsuńDokładnie! chociaż jeszcze sporo treningu przede mną :) dzięki!
OdpowiedzUsuńŚwietnie Ci wszyła i te uszka! :)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za miłe słowa :)
UsuńTak!Tak! Trening czyni mistrzynię! Wesołego poŚwiętach!
OdpowiedzUsuńDzięki poświąteczne, jeszcze sobie muszę pooootrenować :)
UsuńAcha, to jestem tylko z 10 kroków przed Tobą w 2012 r :)) Wykrój sobie biorę:)))
OdpowiedzUsuńoj tam, oj tam! a siedzę i się wgapiam z zachwytem w Twoje prace i mi żal, że w życiu niczego tak pięknego nie zrobię! Wykrój bierz i szyj :) ale fajnie, że Ci się przyda :)
UsuńWidzę tylko jedną różnicę: dzisiejsza królisia ma buty i torebusię. Krówka z psem siedzą sobie na kufrze w sypialni, a co! W zalewie plastikowej tandety z Bangladeszu oraz Chin, Twoje zabawki to powiew świeżości.
OdpowiedzUsuń:))) Hana, mój mąż bez szkieł rano też widzi, że jestem piękna, później jest mniej optymistycznie :)))) Hanuś, a te dzieci co to je miały dostać? Coś w tych ręcznie szytych zabawkach jest. Ja mam w gabinecie mnóstwo różnych takich kupnych pluszaków, ale misiaki-dzieciaki i tak wolą szmaciaki :)
UsuńNie płacz Eduszko! Dzieci dostały po Twoim zającu (wszak miałam dwa!) i moim filcaku - też były zachwycone. Na razie nie potrafię się rozstać z krowiną i psiną. A dzieci są zarzucone zabawkami po korek i tak zaraz ćpną zające w jakiś ciemny kąt i też mi ich szkoda. Rodzice szmacianek im nie kupią, a ja ich nie wyedukuję, niestety. Na razie zabawki cieszą więc mnie, starą - nomen omen - krowę.
UsuńPS. Mąż ma za mocne szkła.
UsuńO widzisz, Ty masz rację :))) to przez zbyt mocne szła hahaha.
UsuńZ dzieciakami tak teraz jest, że wszystkim się nudzą baaardzo szybko. I chyba z mało czego też potrafią się cieszyć.
Za moich czasów, miało się jednego miśka, ze dwie lalki i się człowiek miał radochę, że hej!
Bardzo fajnie, że szmaciaki cieszą Ciebie :)
Wpasowały się w ten kufer i tam zostaną!
UsuńMoże kiedyś pokuszę się i skorzystam z Twojego wykroju....ale żeby dojść do takich efektów jak Twoje to chyba dużo Wisły w wodzie z mojej strony musiałoby upłynąć...ale może kiedyś podejmę wyzwanie :)
OdpowiedzUsuńSpróbuj, a może Ci się spodoba?
UsuńMnie uspokaja taka dłubanina. A jak mi jeszcze coś do zabawki podobnego wyjdzie, to jest dopiero frajda :)) Nie wiem, może to już początki procesu zdziecinnienia ;))
I nie ukrywam, że jak mi mamy opowiadają, że bez szmaciaka nie ma wyjścia z domu, to się niesamowicie cieszę, że kawałek niepotrzebnej zasłony czy ubrania można zmienić w coś, co sprawia radochę :)
Ale ładne! a ten pierwszy królek super. masz talent:)
OdpowiedzUsuńbardzo dziękuję za tak miłe słowa :)
Usuń