W zeszły czwartek mąż mi upolował w Lidlu maszynę do szycia :D
Stawił się dzielnie pod Lidlem przed 8.00 i razem z całą bandą czyhających na dobra przeróżne, wtargnął do sklepu zaraz po uchyleniu drzwi. Wyścig był ostry, ale udało się dorwać maszynę, wtedy jeszcze wymarzoną przeze mnie. Naczytałam się wychwalających pod niebiosa opinii i doszłam do wniosku, że też taką chcę.
Maszyna do szycia Silvercrest
Może to przez moje zezowate szczęście trafił mi się egzemplarz, który moim zdaniem na wychwalanie raczej nie zasługuje. W skrócie:1. Jaki geniusz wpadł na pomysł, żeby łączyć regulację długości ściegu z przełącznikiem wyboru grypy ściegów? daje to w efekcie tyle, że regulować według własnego uznania można jedynie ściegi z grupy S1.
2. Rzekoma ilość 33 ściegów mija się lekko z rzeczywistością, ponieważ część ściegów z grup S2 i S3 są praktycznie identyczne.
3.To co mnie maksymalnie wkurza, to brak regulacji długości ściegu elastycznego A i B S1 i A S2. Dla mnie są praktycznie bezużyteczne.
4. Mój egzemplarz ma problemy ze zrywaniem nici przy odrobinę szybszym szyciu ściegami od C do F S1 i S2. Żeby nie zrywało nici muszę szyć bardzo wolno. A takie szycie to ja mam w nosie. Szybciej bym to ręcznie zrobiła.
5. Z kilkoma warstwami materiału radzi sobie średnio, żeby nie powiedzieć słabo. Wszycie paska do spódnicy to już dla niej duży wyczyn.
6. Tylko metalowe podzespoły też są mitem. Zajrzałam do środka i sporo plastiku tam znalazłam :(
7. Jak jeszcze raz wytnie mi taki numer ze zrywaniem i plątaniem nici jak dzisiaj, to ją najzwyczajniej w świecie oddam do reklamacji.
8. Wcale nie jest cicha! Robi więcej rumoru niż moja starutka Necchi. A po stole śmiga jakby miała prawdziwe nóżki.
Za to jako ogromny plus mogę zaliczyć bezpośrednią sms-ową relację mojego męża z pola bitwy. Czytałam ją siedząc w tramwaju i tak się śmiałam, że w pewnym momencie ludzie zaczęli się przezornie odsuwać.
Niestety, ze względu na drastyczne opisy nie mogę jej tutaj zacytować ;)
Za to mogę pokazać takie dwie najzwyklejsze spódnice, które m.in. uszyłam na nowej maszynie:
Materiały dostałam w prezencie z historycznych zapasów mojej sąsiadki.
Ta druga ma naprawdę kolor sepii :)
Poza tym nastąpił cud! Moje własne dziecko poprosiło, żebym jej z tego brązowego materiału uszyła spodenki!
ps. z lidlową maszyną po jakimś czasie rozstałam się bez żalu. Zakup tej maszyny był dowodem na to, że kupować trzeba z głową, ale własną ;) Zakładam, że poprzedni lidlowy model wart jest tylu pochlebnych opinii.